wtorek, 7 stycznia 2014

Wieczorem - kijki.


Swoje bieganie rozpoczęłam od ... nordic walkingu. Miałam dużą nadwagę, nadal mam, ale już mniejszą ;) Bardzo chciałam biegać, jednak marsze z kijkami, które dodatkowo odciążają stawy, wydawały się rozsądniejsze. Początkowo chodziłam z kijkami i trenerką, teraz śmigam sama.

Dlaczego lubię kijki?

- mam co zrobić z rękami ;) przy szybkim spacerze zwykle chowam ręce do kieszeni i się garbię, albo zaciskam mocno w pięści i nadwyrężam.
- lubię odgłos prawidłowo prowadzonych kijków, wybijany energicznie takt daje mi powera
- początkowo bałam się chodzić wieczorami na dalsze trasy, choć mieszkam w mieście i tu nie ma pustych przestrzeni. Za to są psy. Z kijkami w ręku czuję się bezpieczniej.
- lubię uczucie w rękach i plecach po treningu, czuję, ze one też pracowały
- odpychając się kijkami od razu prostuje się plecy, nie ma mowy o garbieniu się, chyba, że kijki są za krótkie
- kijki działają jak wyrzutnia, można z nimi bardzo szybko chodzić, każde wybicie jest jak sprężyna dająca 10 punktów szybkości.

Dlaczego, mimo miłości do kijków, biegam?

- mam wrażenie, że kijki trzymają mnie przy ziemi, a ja bym chciała polatać :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz