sobota, 4 stycznia 2014

Wyznania zakupoholiczki.


Czytałyście książkę? Może oglądałyście film? Główna bohaterka w myślach wymieniała co ma na sobie i jakiej jest to firmy. Dobry był ten dzień, kiedy miała na sobie tylko markowe rzeczy.

Ja też to uwielbiam, odnośnie zakupów jedzeniowych. Wróciłam właśnie z wielkich zakupów aprowizacyjnych. Pchając ciężki wózek z przyjemnością patrzyłam, że wypełnia go głównie woda ;) mleko (pijemy pełne), warzywa świeże i mrożone, owoce, drobiowe mięso, ryby, jajka, pieczywo chrupkie, dużo półproduktów: kasze, ryż, fasola, przecier pomidorowy itp. Na zdjęciu jest ułamek całości.

Żeby być szczerą, przyznam, że było tam też trochę "śmieci", np. płatki śniadaniowe dla dzieci, bułki dla męża, ser żółty, gotowe wędliny. Aaaa, nie kupiłam makaronu do rosołu :/

Mimo tych wstydliwych grzeszków, jestem naprawdę dumna z mojego koszyka :D

Mam jeszcze jeden powód do zadowolenia. Ilość zakupów jest proporcjonalna do liczebności naszej rodziny, a nie jesteśmy standardowi :D Kocham ich wszystkich i lubię dbać o nich.

Ps. Kiedyś starsze dzieci wyznały, że na wycieczki wolą chodzić z tatą, a na zakupy z mamą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz