Cisza, ciszszsza, cccciiiiszaaaa.
Miesiąc temu dość nieszczęśliwie upadłam, niby nic, ale nie mogłam ruszać nogą. Po tygodniu udawania, że samo przejdzie poszłam do szpitala.
Diagnoza: naderwane ścięgna i nadwyrężona łękotka.
Leczenie: nie chodzić, nie prowadzić samochodu, jak już mam gdzieś iść to o kulach.
Dziś mogę powiedzieć, z etakie leczenie w pełni się sprawdziło. Od tygodnia śmigam już samodzielnie, jeszcze tydzien i zacznę biegać.