piątek, 22 lutego 2013

Malymi krokami.

Nowy rok już pędzi, kto jeszcze pamięta o noworocznych postanowieniach?! Ja ich w tym roku nie robiłam. W czwartej ciąży osiągnęłam kolejny stopień w nauce pokory. Jakiekolwiek postanowienia wydawały mi się nierealne do wypełnienia, dopóki nie urodzi się dziecko. Nie znam człowieka, to jak mam planować co może zjeść, jaką formę aktywności będzie lubić. Ile da mi codziennie czasu, na realizację moich planów.

Może dzięki tej pokorze łatwiej przyjęłam ostatnie wydarzenia. Poród naturalny ewoluował w cesarkę. Szybka rekonwalescencja trwa już czwarty tydzień. Rany, które miały się zagoić przez szybkozrost, nie goją się wcale i wymagają wielu zabiegów. Wszelka aktywność jest mi  niedostępna, bo nie mogę NIC nosić, podnosić, nie schylać się. No, mogę spacerować, za to nie mogę znieść dziecka po schodach i wystawić wózka z wózkarni, bo tam jest 7 stopni, po których wózek sam nie wjedzie. itd.

Nie piszę tego żeby się użalać. Szukam co jednak mogę zrobić, jak zadbać o siebie, mimo tych ograniczeń.

Dieta. Mały szczęśliwie ma odporny brzuszek i mogę już jeść niemal wszystko. Zacznę więc od zmiany przyzwyczajeń żywieniowych. Cukrzyca ciążowa zmusiła mnie już do wielu wyrzeczeń, będę je kontynuować.

O tym w kolejnej notce.